stycznia 10, 2011

mali wyławiacze monet


          Spacerując wzdłuż betonowego nabrzeża, mało kto myśli o skakaniu z niego do wody. Przynajmniej ja zawsze myślę o tym, by przypadkiem za bardzo nie się wychylić i nie wpaść do mało aromatycznej i przejrzystej wody. Zdecydowanie innego zdania byli mali chłopcy z Santander, dla których skakanie do wody z portowego mola było codziennością. Pod koniec XIX wieku ci świetnie pływający malcy wpadli na pomysł wyławiania z Zatoki Biskajskiej monet wrzucanych uprzednio przez turystów na szczęście. Na szczęście i dla nich, i dla chłopców, którzy nie musieli prosić rodziców o kieszonkowe. Lub na nieszczęście, bo praca to nie do końca bezpieczna dla dzieci. Więc raczej marne to (nie)szczęście. W każdym razie młodzi pływacy szybko zyskali przychylność nie tylko innych mieszkańców miasta, dla których za drobną opłatą wyławiali różne zagubione rzeczy, ale także turystów, dla których stali się główną atrakcją. Dochodziło nawet do tego, że gapie musieli stać w długich kolejkach i przeciskać się w tłumie, by na własne oczy zobaczyć zwinnych skoczków. Nazwano ich Los Raqueros, czyli "poszukiwacze szczątków" lub "złodzieje portowi". Opisał ich w swoich dwóch powieściach tamtejszy pisarz, Jose Maria de Pereda (między innymi w Escenas Montanesas). Zachowały się oryginale zdjęcia tych nagich lub półnagich nurków, zatem zachęcam do obejrzenia ich tutaj.


Los Raqueros, Santander





          Tak jak kiedyś Los Raqueros ciekawili przybywających do Santander turystów, tak dzisiaj zwracają na siebie uwagę przechadzających się wzdłuż brzegu zatoki cztery figury. A to dlatego, że wykonane z brązu. chłopięce postaci  przybrały przedziwne pozy. Nie znając historii tych młodych skoczków, trudno zinterpretować tę grupę rzeźb wykonaną w 2007 roku przez kantabryjskiego artystę, Fernando Sánchez Castillo. Na szczęście rzeźbiarz okazał się na tyle przezorny, że nie kazał ciekawemu przechodniowi długo czekać z wyjaśnieniem:





3 komentarze:

  1. Pewnego wieczoru, jak przechadzałam się po tym molo, pewien starszy pan mnie zaczepił i powiedział, że znał jednego z tych chłopców... zastanawiałam się wtedy, czy to prawda, czy typowo hiszpańska kokieteria... i w sumie do dzisiaj nie wiem ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Może sam był tym chłopcem... W sumie mógł znać, bo ponoć było to zjawisko aktywne aż do połowy XX wieku, więc kto to wie...

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.unoscuantostextos.org/raqueros/

    OdpowiedzUsuń

Każda reakcja w ramach elegancji, dystynkcji i klasy mile widziana.

Copyright © 2014 taken from travel , Blogger