Z ARCHIWUM | Szkice hiszpańskim piórkiem | 22 stycznia 2011
Za kilka dni znów odwiedzę włoską ziemię. Z tej okazji już dziś w ramach wspomnień z minionych wypraw kolejna odsłona stopomanii. Jak nietrudno się domyślić, tym razem stopomania (III) włoska. W zasadzie nie do końca można ją nazwać włoską w całej rozciągłości, bo obejmuje zaledwie kilka miejsc. Chciałoby się, by była pełniejsza, barwniejsza. Sama się zastanawiam, czemu w tak niewielu miejscach Półwyspu Apenińskiego miała miejsce. Czy jest to problem mojej nieuwagi, czy większego pośpiechu, czy może raczej mało atrakcyjnego podłoża. W każdym razie żałuję ogromnie, że tyle włoskich bruków pominął mój obiektyw. Choć z drugiej strony jest to też zachęta do odwiedzenia tych wszystkich miast ponownie. Póki co numerem jeden jest Bergamo. Bo i łatwo tam się dostać, i tanio. O dzięki ci Ryanie!
 |
Bergamo
|
 |
Bergamo
|
 |
Bologna
|
 |
Bologna |
Szczególną uwagę zwróciłam na kafle w katedrze sieneńskiej. Było mi nieco niezręcznie fotografować tam sobie stopy, ale instynkt zwyciężył i ukradkiem, gdy inni podziwiali freski i ołtarze, ja wracałam do swej przyziemności. Z czasem jednak dopadła mnie przyzwoitość i podpowiedziała, że nieco stosowniejsze do sytuacji będzie uwiecznianie samej posadzki. Przyznałam jej nieco racji, ponieważ Il Duomo di Siena nie ma sobie równych w kwestiach ozdobności kościelnych kafli.
 |
Katedra Duomo w Sienie
|
 |
Katedra Duomo w Sienie
|
 |
Duomo di Siena |
Heheheh cieszę się, że nie tylko ja mam bzika na punkcie takich zdjęć, bo od kiedy raz zostałam wyśmiana wstydzę się do tego przyznać ;)
OdpowiedzUsuńOj, wszystko z łatwością można wyśmiać. A przyjemność robienia takich zdjęć i tak pozostaje ;)
OdpowiedzUsuńA gdzie do Włoch jedziesz teraz?
OdpowiedzUsuńTo tylko punkt na drodze do Hiszpanii:) Bergamo i Verona.
OdpowiedzUsuńAleż piękne! Chodzenie po takich arcydziełach to dopiero uczta!
OdpowiedzUsuńHaaaaa... też bym sobie do Włoch poleciała (nie wspominając już o hiszpańskiej perspektywie!)... pozazrościć tylko! :)
To prawda! Nigdzie indziej do tej pory nie widziałam tak ozdobnej posadzki. Przepiękna! Cała katedra zresztą też. I cała Siena w ogóle:)
OdpowiedzUsuńTa włosko-hiszpańska perspektywa rzeczywiście wierci mi się motylkami w brzuchu. Mam tylko nadzieję, że nie będzie padać:)
Ooo super! :) Kiedy i na ile, zdradz tajemnicę?
OdpowiedzUsuń:) tajemnica będzie zdradzana w postach;) No chyba że też będziesz w Hiszpanii i będziemy się mogły spotkać na kawie, to wtedy będę zmuszona podzielić się tą informacją wcześniej:)
OdpowiedzUsuńA nic się nie chwaliłaś, że byłaś też w Monachium ;-)
OdpowiedzUsuńhaha! czekaj, czekaj, to dopiero trzecia odsłona stopomanii;) będzie więcej
OdpowiedzUsuńAjjj no w Hiszpanii akurat nie będę. W takim razie muszę uzbroić się w cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńJa będę, ale dopiero pod koniec kwietnia! ;)
OdpowiedzUsuńJeśli zatrzymasz się na dłużej, to ja bardzo chętnie reflektuje na jakieś wspólne tapas i tinto de verano, tudzież smaczne batido :D.
W sumie można zrobić małą Hiszpanię w Polsce. Jakieś spotkanie byłoby miłe:) Pomyślcie o tym.
OdpowiedzUsuńJa zawsze chętna! gdzieś w połowie drogie od każdego.. ;)
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że wylądujemy w szczerym polu;)
OdpowiedzUsuńhehehe ;). ja też jestem za!
OdpowiedzUsuńpołowa drogi to chyba bardzo obiecująca lokalizacja dla szacownej autorki... by jakoś w Łodzi mniej więcej wypadała ;).
To zależy. Należałoby najpierw dokładnie to obliczyć. Ale jak dla mnie może być Łódź;)
OdpowiedzUsuńJa matematykę pozostawiam lepszym, ale za to bardzo gorąco zapraszam na Dolny Śląsk ;).
OdpowiedzUsuńHmmm, z tego Dolnego Śląska to są całkiem niezłe połączenia z Hiszpanią;) Tego zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńAle dopiero od kwietnia i w tym roku wyjątkowo drogie :(. Kiedyś do Saragossy za symboliczne euro się leciało (z Belgii co prawda, ale tam też za euro ;))... Już nawet Kraków stał się pod tym względem atrakcyjniejszy...
OdpowiedzUsuńZnamy się na tych przesiadkach, oj znamy:) Ale taka przesiadka zawsze daje możliwości zobaczenia kolejnego interesującego miejsca, którego wcześniej nie miało się zamiaru odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńHmmmm... topografię lotniska w Charleroi znam na pamięć, ale nie jest porywająca ;). Samo miasto oddalone 30min autobusem też średnio, za to sama północna Belgia owszem. Bardzo interesująca :). Ale tam bywam już zupełnie celowo, bez przesiadek ;).
OdpowiedzUsuńMówię właśnie o tym by miejsca przesiadek zawsze czynić miejscami celowymi - tak jest piękniej:)
OdpowiedzUsuńDla mnie Łódż tym bardziej ;)
OdpowiedzUsuńU mnie było zupełnie na odwrót ;). Najpierw był cel, a potem zrobiła się przesiadka ;).
OdpowiedzUsuńWięc mamy Łódź, Wrocław i?
OdpowiedzUsuńJa w sumie zawsze staram się wylatywać z innego miejsca i w różnych miastach się przesiadać. W sumie nie wiem, czy zdarzyło mi się być na którymś lotnisku więcej niż dwa razy (nie licząc oczywiście Santiago:)
Czyli słusznie nasze babcie mawiały, "patrz gdzie leziesz":)
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem, czy aby na pewno babciom chodziło o to, by podziwiać piękno podłoża, po którym się chodzi. Ale czemu by nie zmienić nieco znaczenia tego zacnego powiedzonka ;)
OdpowiedzUsuńCudny pomysł!! A jak butki fantastycznie korespondują z podłożem! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń(i niesmiało dorzucam Kraków)
To jak nic spotkanie wyjdzie w Łodzi, lepszego środka chyba nie znajdziemy;) Ale dajcie mi trochę czasu, ogarnę to miasto nieco do wiosny :)
OdpowiedzUsuńja też tak nieśmiało chcę dorzucić siebie... Wrocław;)
OdpowiedzUsuńale z chęcią bym się spotkała z takimi pasjonatami;) i w dodatku w Łodzi jeszcze nie byłam (wstyd)
pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy i zdjęcia z Włoch i Hiszpanii:)
Ewelina
To logistyka nam się komplikuje, Wrocław zaczyna brać górę ;)
OdpowiedzUsuńPonoć wstyd, gdy po Łodzi się chodzi, a jeszcze, gdy się z niej pochodzi! ;)
ale spotkanie musi być!
Forza Wrocław ;).
OdpowiedzUsuńEwelina, ja póki co zapraszam na otwarcie wystawy moich zdjęć w przyszły piątek (4.02) w Nalandzie :). Więcej info na moim blogu.
Mam nadzieję, Aga, że nie masz mi za złe małej autopromocji ;). W dalszym ciągu serdecznie zapraszam, choćby w jakiś weekend!
Absolutnie nie mam nic przeciwko. Nawet do niej zachęcam:)
OdpowiedzUsuńładne stopy Pani ma trzeba przyznac :)
OdpowiedzUsuń