Pamiętacie z pewnością scenę (minuta 5:55) z filmu Jamón Jamón, w której Javier Bardem pożera iberyjską szynkę wraz z piersiami Penelope Cruz. Dziewczyna pyta, jak smakują. Oczywiście szynką i innymi prostymi specjałami kuchni hiszpańskiej.
Słowo jamón dla Hiszpanów oznacza nie tylko szynkę, ale także kobietę, którą się zjada jak mięso. Miłość hiszpańska jest fascynująca, ponieważ obok swej wzniosłej wersji reprezentuje również tę najbardziej krwistą, zmysłową i przyziemną. Główny bohater filmu Bigasa Luny kroi szynkę, zacinając się przy tym. Ale dzieje się to wtedy, gdy zbliża się do niego Silvia. Wszystko na tle wielkiej reklamy w kształcie jamón.
Tyle film. A jak się ma jamón w życiu codziennym Hiszpanów? Równie dobrze. Jest nieodłącznym elementem kulinarnym i kulturowym kontynentu. Wielkie maczugi widać dosłownie wszędzie: w sklepikach małych i dużych, marketach, targach, barach, restauracjach i na ulicach.
jamón
jamón
Przechadzając się ulicami, bardzo często można natrafić nie tylko na promocje, ale także na degustacje. Szynka z oliwą i serem ma zadanie wabienie spragnionych mięsa przechodniów. Ze skutkiem. W szanującym się hiszpańskim domu nie może zabraknąć specjalnej podstawki na szynkę i oczywiście odpowiedniego nożyka.
degustacja szynki iberyjskiej
W tej dzikiej Hiszpanii nawet restauracje nazywają Cueva, czyli "jaskinia" i zawieszają potężne szynki u sufitu. Czasem mam wrażenie, że Hiszpanom dobrze w tych jaskiniach z mięsem u boku.
Ajjjjjjj, ale bym sobie zjadła... W przeciwieństwie do wędlin, które można kupić u nas i których w ogóle nie jadam, jamón jest moim dzikim pragnieniem :) Piękny, pyszny, pachnący jamón...ahhh
Szkoda, że u nas nie ma takiego kultu szynki. Bo przecież taka polska, prawdziwa, tradycyjna, krucha i pachnąca też jest warta polecania i smakowania. Tylko jak trudno taką dostać!
Na mnie zawsze z niedowierzaniem patrzą, jak można jamón nie jeść... "toż to się nie godzi"! Cóż... wegetarianin w Iberii nie ma łatwo, ale zawsze można się delektować wszystkimi rodzajami sera... np. taki de cabra albo de burgos! Aj, aj, aj, aż mi ślinka pociekłaaaa!
W Polsce z naturalnych względów jest inna technologia przerobu szynki. Niestety lata komuny spowodowały, że likwidacji uległy małe masarnie, które jeszcze 40 lat temu robiły fantastyczne szynki. Teraz taka świetna szynka polska bywa, ale rzadko w sieciowych sklepach. Natomiast polską specjalnością sa kiełbasy. Róznorodnością smaków, rodzajów biją na głowę jednowymiarowe w smaku chorizo i temu podobne.
Najlepszą polską szynkę jadłam kilkanaście lat temu gdzieś w górach, miejscowość nazywała się bodaj Niedźwiedź (ale głowy nie dam). Krucha, pachnąca - jamón się nie umywa:)
Ajjjjjjj, ale bym sobie zjadła... W przeciwieństwie do wędlin, które można kupić u nas i których w ogóle nie jadam, jamón jest moim dzikim pragnieniem :) Piękny, pyszny, pachnący jamón...ahhh
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas nie ma takiego kultu szynki. Bo przecież taka polska, prawdziwa, tradycyjna, krucha i pachnąca też jest warta polecania i smakowania. Tylko jak trudno taką dostać!
OdpowiedzUsuńNa mnie zawsze z niedowierzaniem patrzą, jak można jamón nie jeść... "toż to się nie godzi"! Cóż... wegetarianin w Iberii nie ma łatwo, ale zawsze można się delektować wszystkimi rodzajami sera... np. taki de cabra albo de burgos! Aj, aj, aj, aż mi ślinka pociekłaaaa!
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jamon jako narzędzie zbrodni w "Qué he hecho yo para merecer esto?" :))
OdpowiedzUsuńWegetarianin w Hiszpanii może zdecydowanie przybrać masę na tortillii;) albo jeszcze lepiej na bocadillo con tortilla espanola :)
OdpowiedzUsuńHmmm tego filmu niestety nie widziałam... ale śmierć przez szynkę w almodovarowskim wydaniu brzmi nieźle;)
OdpowiedzUsuńCo do przybierania na wadze przez tortillę, jestem idealnym przykładem, hehehe ;).
OdpowiedzUsuńW zasadzie to była kość od szynki :)
OdpowiedzUsuńchyba każdy ma problem z tortillą:) całe szczęście, że nie umiem jej zrobić, bo inaczej źle by się to kończyło każdego dnia:)
OdpowiedzUsuńale taka kość potrafi dać w kość, nie wątpię:)
Te rozważania na temat tortilly aż mnie dziś zainspirowały ;). Miałam naprawdę dobrego nauczyciela z Toledo :).
OdpowiedzUsuńrozumiem, że efekt inspiracji ujawni się na blogu? :)
OdpowiedzUsuńSię ujawnił słownie ;)
OdpowiedzUsuńW Polsce z naturalnych względów jest inna technologia przerobu szynki. Niestety lata komuny spowodowały, że likwidacji uległy małe masarnie, które jeszcze 40 lat temu robiły fantastyczne szynki. Teraz taka świetna szynka polska bywa, ale rzadko w sieciowych sklepach. Natomiast polską specjalnością sa kiełbasy. Róznorodnością smaków, rodzajów biją na głowę jednowymiarowe w smaku chorizo i temu podobne.
OdpowiedzUsuńNajlepszą polską szynkę jadłam kilkanaście lat temu gdzieś w górach, miejscowość nazywała się bodaj Niedźwiedź (ale głowy nie dam). Krucha, pachnąca - jamón się nie umywa:)
OdpowiedzUsuń