maja 31, 2011

coś iście niehiszpańskiego


   
           Z zewnątrz wszystko wygląda tak, jak do tego w Hiszpanii przywykliśmy: kolorowy tynk na domach, wąziutkie przejścia, schody i ten niesamowity taras na dachu, nad którym już się roztkliwiałam. W tym przypadku to raczej salon, sypialnia, ale nadal ten rodzaj naświeżopowietrznej przestrzeni przypomina to, co dobrze znamy. Ma być leniwie, rozkosznie, sjestowo.
           Jednak pewien młody człowiek, zapalony podróżnik, jak mówi o sobie, na 24 metrach kwadratowych zaaranżował bardzo praktycznie kawalerskie mieszkanko. Jego aktywność i uporządkowanie w niczym nie przypomina zachowania typowego hiszpańskiego kawalera (jestem daleka od stawiania kwantyfikatorów, ale doświadczenie pozwala mi takie zdanie napisać), który lubi duże salony, bo im więcej przestrzeni, w tym większym bałaganie można żyć.
            Ja wprawdzie też wolę obszerniejsze pomieszczenia, ale chętnie spędziłabym wakacje w tak urządzonym barcelońskim mieszkanku. Popatrzcie sami, a nuż stanie się inspiracją dla kogoś.




4 komentarze:

  1. Zastanawiam się, co by się stało jakby złamał rękę czy nogę, lub przynajmniej palec u ręki. Pewnie życie w tym mieszkaniu stało by się koszmarem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno tu mnie nie było, ziomalko. Ale widzę, że trzymasz poziom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite!!!
    :)
    super mieszkanko. interesujące, zastanawiające :)
    Chciałabym takie :> bo w BCN to dlatego głownie :)dlatego bym wytrzymała....dla dwóch osob to max jednak...
    Szczególnie oczarował mnie ten tarasik :))
    super to wszystko urządził! z takiego maleństwa!

    OdpowiedzUsuń
  4. jakby miał duży dom i złamał nogę, to tez by miał problem z pokonaniem odległości z sypialni do kuchni. A jeszcze nie daj boże, gdyby musiał zejść do niej po schodach ;)

    OdpowiedzUsuń

Każda reakcja w ramach elegancji, dystynkcji i klasy mile widziana.

Copyright © 2014 taken from travel , Blogger