Być może nie ma drugiego miasta tak dobitnie mówiącego o podziale dwóch światów i dwóch wielkich kultur: europejskiej i arabskiej, chrześcijańskiej i muzułmańskiej. Trudno też znaleźć miejsce, które tak symbolicznie pokazywałoby potrzebę kontaktu i współpracy między nimi. Tym miastem jest malowniczo położona po obu stronach wąwozu El Tajo Ronda. El Tajo przepoławia miasto na część muzułmańską - La ciudad - oraz na tę, która dominuje od czasów rekonkwisty - Mercadillo. To jednak nie Arabowie osiedli tutaj jako pierwsi. Ronda bogata jest w historyczne zawiłości. Tutaj odkryto wielkie jaskinie zamieszkiwane przez naszych przodków, tutaj osiedlili się Grecy i Fenicjanie, tutaj na dobre zawitali Rzymianie, którzy podbili Arundę założoną przez Celtów. I to tutaj teraz możemy oglądać pozostałości po tych kulturach. I tutaj, jak przypomina Dział Zagraniczny, swój pierwszy grób miało ponad 400 faszystowskich ofiar hiszpańskiej wojny domowej.
![]() |
Ronda, wąwóz El Tajo |
![]() |
Ronda, wąwóz El Tajo |
Wąwóz El Tajo nie jest suchy, tak samo jak nie wyschło źródło burzliwych relacji między dwiema kulturami. Na dnie płynie sobie leniwie rzeka Guadalevín. Jednak to nie ona przykuwa najwięcej uwagi, a domy wiszące nad wąwozem, mocno trzymające się potężnych skał.
Po arabskiej stronie znajduje się między innymi imponujący Palacio de Mondragón, z którego długo nie można wyjść, rozkoszując się urokiem bliskowschodniej architektury i andaluzyjskimi krajobrazami. Z kolei w części Mercadillo wyróżnia się jedna z perełek andaluzyjskiej dumy - corrida.
Ronda, Palacio de Mondragón |
Krążą legendy, że pałac Mondragón był siedzibą królów Taify, ale fakty temu przeczą. Chociaż można przypuszczać, iż mieszkańcy Rondy kierują się sparafrazowanym mottem Nietzschego, który mówi: "nie ma faktów, są tylko interpretacje" i żyją myślą, że nie ma faktów, są tylko marzenia. Być może dlatego reklamuje się Rondę jako miasto snów i marzeń, miasto śniące - La ciuadad soñada :
A skoro to miasto snów i marzeń, to i spotyka się w nim zaczarowane dorożki, które suną sennie po wielkim moście (Puente nuevo) z jednej strony na drugą. A ja tam byłam i chociaż tą dorożką nie jeździłam, to sen o Rondzie śniłam.
Cudowne, koniecznie musze sie tam znalezc, uwielbiam takie miejsca. Szkoda, ze tak daleko.
OdpowiedzUsuń!!!
Ja chętnie bym tam wróciła, bo tego dnia, kiedy się wybrałam do Rondy, było dość pochmurno. A wiadomo, że zdjęcia wychodzą piękniej w pełnym słońcu :)
Usuń