Sztukę Piotra Pasiewicza poznałam na własnej skórze. I słowa te należy czytać bardzo dosłownie. Po obejrzeniu The pillow book Petera Greenawaya zapragnęłam zostać zamalowana. Dokonał tego ten właśnie malarz i performer. Połowicznie co prawda, jednak nie miejsce tu na zgłębianie szczegółów. Niech żyje konfabulacja! Niech żyje opowieść! Dzieło ze swej natury ulotne szybko zniknęło, podobnie jak wczorajszy performance Piotra THE ZONE II, który stanowił część szerszych działań artystycznych K I P I S Z. Tym bardziej cenię sobie możliwość rejestracji momentów, pośrednio dzięki której artysta pracujący z tak nietrwałą materią nie wszystek umiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każda reakcja w ramach elegancji, dystynkcji i klasy mile widziana.