 |
Magosta de Ramales de la Victoria | Cantabria, Spain | October 2019 |
Nie ma możliwości odwiedzenia Hiszpanii bez przypadkowego uczestnictwa w jakimś jej święcie. Wie o tym doskonale chociażby Katarzyna Kobylarczyk, która napisała parę lat temu zbiór reportaży Pył z landrynek. Hiszpańskie fiesty. Ale wie o tym każdy, kto choć na chwilę zboczył z utartych ścieżek. No dobrze, wie o tym właściwie każdy, kto kiedykolwiek odwiedził ojczyznę Cervantesa.
Jak może wiecie, ta strona pierwotnie nosiła nazwę Szkice hiszpańskim piórkiem i była moją opowieścią o tym kraju. Z czasem zamieniła się w zbiór kadrów ze świata. Z bliższych i nieco dalszych podróży. Nie było jednak na niej nic nowego z Hiszpanii. Do czasu, kiedy po wielu latach powróciłam na łono swej "drugiej ojczyzny".
Kiedy jesienią zadzwonił do mnie znajomy z pytaniem, czy nie chcę za tydzień lecieć do Hiszpanii, nie wahałam się ani chwili. Tym bardziej, że rozchodziło się o udział w międzynarodowym projekcie na północy kraju. To tamtędy wiedzie bliski mi szlak Camino - główna trasa do katedry w Santiago de Compostela i na koniec ziemi.