W
dniu swoich 35. urodzin udałam się do miejsca przez starożytnych
uważanego za pępek ziemi. Tu, gdzie po swoją przepowiednię zmierzali
wszyscy wielcy antycznego świata, by po oczyszczających rytuałach
usłyszeć wyrocznię z ust Pytii. Do delfickiej świątyni
Apollina przybywano po boską mądrość. Kto tu docierał, nie mijał się ze
słowami: „poznaj samego siebie“ (γνῶθι σεαυτόν gnōthi seauton) czy „nic ponad miarę“ (μηδὲν ἄγαν mēden agan.
Pierwszego dnia Delfy przywitały mnie malowniczą burzą, która kazała zawrócić z
drogi do wyroczni. Nazajutrz o wschodzie słońca kolejne podejście. Dla tych,
co lubią symboliczne koincydencje, znaczący był księżyc w pełni,
który zawisł tej nocy nad Globem. A to pełnia w znaku głębokich
transformacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każda reakcja w ramach elegancji, dystynkcji i klasy mile widziana.